Skrajny przykład patomarketingu. Influencerki w Rosji relatywizują mobilizację

Andrzej Winnicki
20.10.2022

Po ogłoszeniu częściowej mobilizacji przez Władimira Putina, w Rosji zawrzało. Rosyjskie społeczeństwo w wielu regionach tego kraju buntuje się przeciwko przymusowemu wcieleniu do wojska i wysłaniu na front wojny na Ukrainie. Władze Rosji postanowiły załagodzić sytuację przy pomocy… marketingu. Zatrudniły znane influencerki, które relatywizują znaczenie mobilizacji.

Śmierć na wojnie? To nic takiego

Choć mobilizacja oznacza dramat tysięcy rosyjskich rodzin, które stracą swoich bliskich na froncie, to władze Rosji nic sobie z tego nie robią. W reakcji na wybuch fali społecznego niezadowolenia opłaciły kilka czołowych influencerek, aby te w osobliwy sposób pokazały, że mobilizacja to w zasadzie nic takiego.

Influencerki przygotowały filmiki, w których przekonują, że powołanie pod broń 300 tysięcy mężczyzn (nieoficjalnie nawet ponad miliona) to drobnostka. Filmy są oznaczane hasztagiem „#niepanikuj”. W jednej z takich produkcji influencerka obrazowo udowadnia, jak niewiele znaczy 1%, porównując rosyjski naród do paczki frytek.

Kontrowersyjne filmiki są kolportowane w akceptowanych przez Kreml mediach społecznościowych. Przypomnijmy, że z powodu napaści Rosji na Ukrainę z rosyjskiego rynku wycofała się m.in. Meta, dlatego tamtejsi użytkownicy nie mogą korzystać z Facebooka czy Instagrama (oba portale i tak zostały w Rosji zdelegalizowane).

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie