
Zmiana silnika, domeny, struktury adresów albo „tylko” szaty graficznej – każda migracja potrafi wyczyścić ruch organiczny do zera, jeśli nie przygotujesz jej jak projektu IT. Poniżej – scenariusz, który chroni SEO, kampanie i lejek sprzedażowy.
Najpierw zinwentaryzuj obecne adresy: strony, artykuły, kategorie, pliki. Dla każdego ustal nowy odpowiednik i przygotuj mapę przekierowań 301. Jeżeli zmieniasz język URL (np. z „/oferta/” na „/uslugi/”), dbaj o 1:1. Strony bez następcy kieruj na najbliższy odpowiednik, a nie na stronę główną.
Postaw kopię na środowisku testowym, zablokuj indeksację (nagłówek noindex, blokada w robots) i weryfikuj: prędkość, poprawność struktury nagłówków, canonical, paginację. Wyłap wszystkie linki wewnętrzne prowadzące do starych adresów – po starcie będą źródłem 404.
Przenieś konfigurację narzędzia analitycznego, zdarzenia i cele. Spisz identyfikatory pikseli reklamowych, kody konwersji i listy remarketingowe. Po migracji zaktualizuj miejsca docelowe w kampaniach i integracje (CRM, livechat, marketing automation), by nie gubić leadów.
Na 48–72 godziny przed zmianą obniż TTL rekordów, aby propagacja przebiegła szybciej. Upewnij się, że nowy serwer ma gotowe certyfikaty SSL (z poprawnymi domenami i subdomenami) oraz przekierowania z http i z wersji bez „www”.
Wybierz dzień i godzinę, gdy mamy najmniej użytkowników. Przygotuj runbook z checklistą: włączenie przekierowań, zdjęcie blokady indeksacji, testy krytycznych ścieżek (koszyk, formularz, logowanie). Zespół wsparcia powinien mieć kanał szybkiej komunikacji i zrzuty ekranu błędów od testerów.
Przeskanuj witrynę crawlerem i porównaj liczbę zindeksowanych stron. W narzędziu dla webmasterów prześlij mapę witryny i monitoruj błędy. W pierwszym tygodniu dziennie przeglądaj raport 404 i dopisuj brakujące 301. Zadbaj o aktualizację kluczowych linków zewnętrznych (wizytówki, katalogi, partnerzy).
Nowy layout to okazja do uporządkowania nagłówków, wewnętrznych odnośników i breadcrumbs. Sprawdź, czy zachowałeś unikalne tytuły i opisy, czy stare artykuły nie zniknęły przez przypadek i czy kategorie nie zostały „spłaszczone” bez sensu.
Zaktualizuj adresy stron docelowych w reklamach, rozszerzenia i feedy produktowe. Przez kilka dni podnieś budżet na kampanie brandowe – przejmiesz ruch od osób, które po migracji wpisują nazwę firmy i klikają pierwszy wynik płatny.
Po 14 i 30 dniach zrób porównanie głównych KPI: widoczność w wyszukiwarce, ruch organiczny, konwersja, przychód/lead. Spisz co zadziałało, co zawiodło i zaktualizuj procedurę – następna migracja będzie o połowę mniej stresująca.