Spore zamieszanie wywołał szef InPostu, Rafał Brzoska, który w dokumencie skierowanym do e-sprzedawców zasugerował, aby ci nie stosowali odmiany przez przypadki słowa „Paczkomat”. Pismo oczywiście wyciekło, a prośba szybko została obśmiana m.in. przez inne marki e-commerce. Brzoska tłumaczy swoją sugestię koniecznością ochrony zarejestrowanej marki „Paczkomat”.
Sklepy mają używać nazwy marki w mianowniku
Zdaniem Brzoski „Paczkomat” to nazwa własna, która nie podlega deklinacji. Właściciele e-sklepów, którzy oferują opcję wysyłki do paczkomatu, mają więc używać tego słowa wyłącznie w mianowniku, ewentualnie poprzedzając je innym, aby zachować poprawność stylistyczną – np. „wysyłka do urządzenia Paczkomat”.
Apel Brzoski natychmiast skrytykowała branża marketingowa, wielu czołowych przedstawicieli sektora e-commerce, a nawet Rada Języka Polskiego, która obstaje na stanowisku, że słowo „paczkomat” jak najbardziej powinno być odmieniane przez przypadki. Trudno bowiem mówić tutaj o nazwie własnej, skoro to określenie funkcjonuje w mowie potocznej od wielu lat i oznacza po prostu automat paczkowy – można tutaj dopatrzyć się analogii z bankomatem.
InPost na wojnie z Pocztą Polską
Argumentacja szefa InPostu jest logiczna w kontekście tego, że „Paczkomat” rzeczywiście jest zarejestrowanym znakiem towarowym i już z tego powodu podlega ochronie, również ze względu na sposób zapisu.
Problem w tym, że rejestrację znaku od początku podważa Poczta Polska. Obie firmy od lat są w sporze sądowym. Poczta twierdzi, że „Paczkomat” nie może być znakiem towarowym, ponieważ jest to określenie opisowe, a wzmianki na temat urządzenia pojawiały się w mediach na długo przed rejestracją w Urzędzie Patentowym.
Obecnie sprawa wróciła do Urzędu Patentowego po tym, jak Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację Poczcie Polskiej, a Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę InPostu.