Elbląg promuje się lokalnie, a nie globalnie. Miasto nie ma wizerunku

Krzysztof Jagielski
18.08.2015

Gdybyśmy zapytali przeciętnego mieszkańca Polski (nie elblążanina), z czym kojarzy mu się Elbląg, moglibyśmy się solidnie zaczerwienić. Ze wstydu, z zażenowania, a bezsilności. Elbląg niestety nie ma żadnej marki, nie dorobił się symboli kojarzonych poza granicami miasta, wiele osób miałoby wręcz trudności z określeniem, gdzie właściwie jest położony. Niestety, nie widać w działaniach władz miasta żadnej spójnej strategii, która mogłaby to zmienić.

Promocyjna mizeria Elbląga

Ostatnia szeroko zakrojona kampania promocyjna Elbląga miała zakładać podkreślanie dynamizmu miasta i jego otwartości na zmiany. Problem w tym, że w żaden sposób nie przebiła się ona do świadomości pozostałych mieszkańców Polski, włącznie z inwestorami. Nic dziwnego – ów dynamizm nie został zaprezentowany w postaci spójnej strategii. Wydatki na promocję miasta są bardzo skromne, a co jakiś czas pojawiają się głosy, aby jeszcze dodatkowo je ograniczyć. Efekt doskonale widać – Elbląg nie ma marki.

Miasto z tylko sobie znanych powodów stara się promować pojedyncze imprezy i wydarzenia, które nie są skoncentrowane wokół jakiegokolwiek motywu przewodniego. Inne ośrodki, które także przez lata miały problem z tożsamością turystyczną, obrały ciekawsze strategie. Można wymienić chociażby Bydgoszcz, która wyraźnie postawiła na podkreślanie swoich związków z wodą i muzyką.

Bydgoszcz zainwestowała w odnowienie terenów położonych nad rzeką, co chwilę organizuje imprezy wodniackie, dofinansowuje festiwale muzyczne, hojnie sponsoruje sport. W efekcie miasto w ostatnich latach ogromnie zyskało na popularności, mimo bliskości turystycznego zagłębia w postaci Torunia.

Elbląg nie potrafi zrobić kroku do przodu

Elblągowi póki co bardzo trudno jest wypracować choćby jeden, ale spójny element, wokół którego napędzana będzie cała promocyjna machina. Nie są to ani zabytki, z których miasto po prostu nie słynie, ani wielkie wydarzenia kulturalne czy sportowe. W ostatnich latach w zasadzie więcej rozgłosu przyniosła miastu głośna dyskusja na temat Kanału Elbląskiego niż zaplanowane działania marketingowe.

Władze Elbląga zapowiedziały jednak ofensywę promocyjną, która ma polegać na działaniach w mediach ogólnopolskich, portalach turystycznych czy wykupywaniu powierzchni na billboardach zlokalizowanych na terenie Mierzei Wiślanej. Nadal jest to jednak kropla w morzu potrzeb i zbyt mała aktywność, szczególnie uwzględniając wieloletnie zaniedbania wizerunkowe.

Lokalnie nieźle, globalnie słabo

Miasto ma kilka turystycznych atutów, które mogłyby zachęcić wiele osób do przyjazdu – warto wymienić chociażby Bramę Targową i otwarty już dla żeglugi Kanał Elbląski, jednak ich wypromowanie wymaga czasu i przede wszystkim spójnej strategii. Tej, póki co, niestety nie widać.

Można odnieść wrażenie, że miasto stara się przekonać już przekonanych, czyli mieszkańców Elbląga i okolicznych miejscowości, wydając spore środki na dotowanie lokalnych imprez. Brakuje natomiast decyzji w sprawie zainwestowania w wydarzenie o charakterze ogólnopolskim, które mogłoby przyciągnąć turystów z całej Polski. Brak funduszy jest tylko częściowym wytłumaczeniem. Zaniechanie promocji może się bowiem odbić na pogorszeniu sytuacji finansowej miasta, nie mówiąc już o ostatecznym pogrzebaniu wizji budowania rozpoznawalnej marki.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie