Z tekstami próbnymi w życiu zawodowym każdego copywritera jest tak, że kiedyś się je pisało i nie dyskutowało. Oczywiście mówimy tutaj wyłącznie o początkach w branży. Zawodowiec o w miarę uznanej marce już na „próbki” się nie zgadza, bo nie musi. Ma od tego portfolio. Początkujący z reguły nie mają jednak wyjścia. Klienci, nie zawsze uczciwi, starają się to wykorzystać.
Oczywiście pracy twórczej nie sposób ocenić bez zapoznania się z jej efektami. Nie dziwimy się więc klientom, że nawiązując po raz pierwszy współpracę z copywriterem chcą otrzymać od niego próbki tekstów. Ten powinien po prostu odesłać do swojego portfolio, ale jeśli z różnych względów go nie posiada, może zgodzić się na napisanie tekstu próbnego. To ryzykowna gra, zarówno dla klienta, jak i samego copywritera.
Dlaczego dla klienta? Ponieważ „próbki” wcale nie muszą być dziełem danego copywritera, mogą pochodzić z plagiatu. Nawet jeśli stworzył je samodzielnie, to mógł się wybitnie do nich przyłożyć i osiągnąć wyżyny swojego talentu. Po podpisaniu umowy i przelaniu zaliczki talent wyparowuje. Dlatego radzimy ostrożnie podchodzić do tekstów próbnych, a najlepiej po prostu bazować na portfolio wybranego wykonawcy.
Copywriter pisząc teksty próbne również ryzykuje. Oczywiście głównie to, że nikt mu za nie nie zapłaci. Wykonawca może otrzymać mail w stylu: „Nie o to mi chodziło, do widzenia” i jego praca po prostu pójdzie na marne (chyba, że uda mu się ten tekst sprzedać komuś innemu). Drugim ryzykiem jest fakt, że nigdy do końca nie wiemy, co dalej dzieje się z naszym tekstem lub tekstami. Niestety, na tym rynku nie brakuje zwykłych oszustów, którzy zamawiają „próbki” u wielu początkujących copywriterów, nie płacą za nie, aby później sprzedawać je dalej lub wykorzystywać na swojej stronie www. To patologia, ale wcale nie margines.
Dla początkujących copywriterów kusząca wizja nawiązania długoterminowej współpracy (tak zawsze zapewniają ci najmniej szczerzy zleceniodawcy) jest na tyle silna, że bez wahania godzi się pisać teksty próbne. Oczywiście nie jest tak, że zawsze zostanie oszukany. Warto się jednak przed takimi sytuacjami zabezpieczać. Jak?
Zawsze żądaj zaliczki – choćby symbolicznej. Będziesz przynajmniej mieć dane osoby zlecającej.
Nawet na teksty próbne podpisuj umowę – to bezwzględny warunek nawiązywania jakiejkolwiek współpracy.
Nie zgadzaj się na pisanie wielu tekstów próbnych – już na podstawie jednego zleceniodawca powinien umieć ocenić Twój styl i umiejętności.
Buduj portfolio – im więcej piszesz, tym obszerniejsze powinno ono być. Wówczas nie będziesz już zmuszony do udowadniania, że umiesz pisać.
W tym miejscu warto zaapelować do zleceniodawców: nie róbcie z copywriterów niewolników. Jeśli nie stać Was na usługi zawodowca, który nie musi pisać „próbek”, to nie oczekujcie od początkującej osoby, że zagwarantuje Wam wysoką jakość i jeszcze za darmo. Można to przełożyć na wizytę w warsztacie mechaniki pojazdowej. Czy ktokolwiek poprosiłby mechanika o próbną wymianę rozrządu lub amortyzatorów? No właśnie.