Wyobraź sobie, że siedziba Twojej firmy zostaje nagle otoczona wysokim murem, zza którego nic nie widać. Słaba perspektywa, prawda? Dokładnie tak samo działa filtr Google, który jest takim murem zbudowanym wokół strony internetowej. To kara za nieuczciwe działania właściciela lub osoby, która zajmowała się pozycjonowaniem witryny. Kara – trzeba dodać – bardzo dotkliwa. Sprawdź, za co Google nakłada filtry i jak sobie później z tym poradzić.
Łatwo się domyślić, że Google przede wszystkim stara się walczyć z próbami sztucznego podbijania pozycji strony w wyszukiwarce za pomocą metod spamerskich. Te były niezwykle skuteczne jeszcze 3-4 lata temu, jednak obecnie nie mają praktycznie żadnego znaczenia, a wręcz szkodzą stronie.
Google najczęściej nakłada filtr na strony, które:
Te wszystkie cechy pasują do popularnych przez lata zapleczówek, czyli stron zupełnie bezwartościowych merytorycznie, za to niezwykle cennych pod względem linkowania. Obecnie takie witryny nie mają już racji bytu, są konsekwentnie banowane przez Google, a jeśli zawierają link prowadzący do Twojej strony, to możesz mieć pewność, że jej to szkodzi.
Wystarczy sprawdzić jej pozycję – można to zrobić za pomocą narzędzi dla webmasterów Google. Jednak i bez tego każdy prędzej czy później domyśli się, że coś jest nie tak. Liczba odwiedzających zacznie maleć, spadnie sprzedaż czy liczba zapytań poprzez formularz. To efekt tego, że strona nie będzie widoczna w wyszukiwarce.
Co zrobić w takiej sytuacji? Przede wszystkim trzeba znaleźć przyczynę. Z Google nie ma dyskusji, dlatego przed ponownym zgłoszeniem strony do indeksacji koniecznie trzeba usunąć wszelkie błędy, które spowodowały nałożenie filtra. Najczęściej konieczne jest usunięcie wszystkich złych linków prowadzących do strony oraz opracowanie dobrych tekstów.
Jest to czasochłonne, często zajmuje tygodnie, a ponowna indeksacja także nie nastąpi z dnia na dzień. Dlatego lepiej od początku dbać o jakość witryny i pozycjonowanie zgodnie z uczciwymi, popieranymi przez Google zasadami.