Moralność Kalego, czyli dlaczego nie popieram akcji „Media bez wyboru”?

Marek Szydełko
16.02.2021

Komentarz Grzegorza Wiśniewskiego, CEO Soluma Group.

Kilka dni temu mieliśmy do czynienia z bezprecedensową akcją części prywatnych mediów. Największe stacje telewizyjne i radiowe, a także wydawcy niektórych portali internetowych zawiesili swoją działalność na jedną dobę, przez co na ekranach telewizorów zobaczyliśmy czarną planszę, w radio nadawano komunikat rodem z czasów słusznie minionych, a na części portali nie mogliśmy doszukać się żadnych informacji. Akcja „Media bez wyboru” zrobiła wrażenie, choć gdy spojrzymy na nią chłodnym okiem, to trudno jest w pełni zgodzić się z retoryką koncernów medialnych.

Choć stoję na czele dużej grupy działającej w obszarze szeroko pojętej reklamy, to nie popieram tego protestu. Zbyt mocno uwiera mnie kilka spraw, które krótko omówię w moim komentarzu.

  1. Media walnie przyczyniły się do obecnego kryzysu.

Oczywiście nie twierdzę, że pandemia jest medialnym wymysłem. Jednak to właśnie media miały duży wpływ na reakcję poszczególnych rządów. Pamiętacie tę żenującą atmosferę wyczekiwania na pierwszy polski przypadek COVID-19? Pamiętacie infantylne programy, do których zapraszano ludzi kompletnie nieznających się na epidemiologii? Nie mieliście w pewnym momencie dość tych ciągłych relacji, podawania kolejnych liczb i prześcigania się w tym, kto stworzy bardziej przerażającą wizję rozwoju pandemii?

Media głównego nurtu zarobiły na COVID-19 krocie, dokładając tym samym cegiełkę do tragicznej sytuacji gospodarczej, w jakiej znalazł się świat. Wiem, że to kontrowersyjna opinia, ale zastanówcie się, czy nie ma w niej logiki? Dlaczego więc media dziś protestują, kiedy ktoś sięga do ich kieszeni w celu zasypania dziury w kasie państwa spowodowanej pandemią?

  1. Media nie protestują, gdy nakładane są coraz wyższe podatki na przedsiębiorców.

Tutaj właśnie ujawnia się problem podwójnej moralności mediów głównego nurtu. Z jednej strony media nawołują do większego wsparcia ze strony rządu dla grup najbardziej zagrożonych skutkami kryzysu. Z drugiej nie mówią, skąd wziąć na to pieniądze. Wszystko jest w porządku, dopóki rząd sięga do kieszeni drobnych przedsiębiorców, m.in. wprowadzając złodziejski podwójny podatek dla spółek komandytowych czy w ogóle nie podnosząc stawki dochodu dla drugiego progu podatkowego. Gdy jednak to w ich kieszeni da się wyczuć lepkie paluszki rządu, to mamy „zamach na wolność”.

  1. Akcja „Media bez wyboru” podstępnie wprowadziła opinię publiczną w błąd.

W ramach tej akcji wykreowano iluzję, że nowy podatek od reklam bezpośrednio zagraża wolności mediów (co jest nieprawdą – podobne rozwiązania obowiązują od lat np. w tak liberalnej Francji). Straszono opinię publiczną, że po wprowadzeniu podatku będziemy mieć coś na kształt nowego stanu wojennego, a do wyboru pozostaną nam tylko media rządowe – to histeryczna przesada.

Tak naprawdę w tej akcji chodzi wyłącznie o pieniądze i – drogie media – przestańcie udawać, że jest inaczej. Pewnie, że nie jest fajnie, gdy rząd nakłada kolejny podatek. Ale nie podnoście argumentów, które są kompletnie oderwane od rzeczywistości.

  1. Media mają narzędzia, by zacząć zarabiać więcej nie tylko na reklamach.

Dotyczy to w szczególności wydawców portali internetowych. Warunek jest jeden: muszą zaoferować wyższą jakość. Naprawdę wiele osób byłoby skłonnych zacząć płacić za dostęp do treści, ale tylko wtedy, gdy nie będą się czuć robieni w bambuko. Dlaczego New York Times rokrocznie bije rekordy sprzedaży subskrypcji swojego wydania internetowego? Ponieważ ma dobry content i w Polsce również nie brakuje mediów podążających tą ścieżką.

Czasy darmowego Internetu zbliżają się ku końcowi, dlatego zamiast poświęcać tyle energii na obmyślanie akcji w stylu „Media bez wyboru” może warto zadbać o jakość treści, zatrudnić dobrych dziennikarzy, a nie stażystów na umowach śmieciowych? Może przestańcie proponować absurdalne warunki współpracy niezależnym wydawcom? Może nie ściemniajcie czytelników bezwartościowymi artykułami, które tak naprawdę są tylko listami linków afiliacyjnych?

Wtedy i ja chętnie zacznę Wam płacić za dostęp, podobnie zrobią tysiące użytkowników sieci, dzięki czemu nowy podatek przestanie być tak dotkliwy.

PS. A jeśli nie wiesz, jakie są prawdziwe założenia podatku od reklamy, kto i kiedy go zapłaci, a komu on nie grozi, to przeczytaj szczegółową analizę na blogu Soluma Interactive.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie