Agencjom reklamowym jest coraz trudniej znaleźć wykwalifikowanych pracowników.

Krzysztof Jagielski
31.10.2017

Komentarz Grzegorza Wiśniewskiego, CEO Grupy Soluma.

Mój komentarz zacznę od sparafrazowania słynnych już słów wypowiedzianych przez byłą Minister Rozwoju Regionalnego: „Taki mamy klimat na rynku pracy.” Niski poziom bezrobocia to fajna informacja dla gospodarczych populistów, ale w medialnych analizach nie natknąłem się jeszcze na poważne podjęcie tematu dotyczącego nie tyle braku rąk do pracy, co braku wykwalifikowanych rąk do pracy. Szczególnie dobrze widać to w branży reklamowej, gdzie już teraz są ogromne problemy ze znalezieniem specjalistów lub choćby kandydatów na nich.

Po studiach, ale bez wiedzy i umiejętności

Ten problem może się wydawać absurdalny, skoro popatrzymy na ofertę polskich uczelni wyższych (publicznych i prywatnych). Roi się na nich od kierunków związanych z marketingiem, reklamą, dziennikarstwem, public relations, zarządzaniem, nie wspominając już o tak modnych specjalizacjach, jak programowanie czy web design. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

Na rynku obserwuję nadpodaż kandydatów do pracy w agencji reklamowej. Tak, nadpodaż. Problem w tym, że ilość nie przekłada się na jakość. Młodzi ludzie, szczególnie świeżo po studiach, mają wysokie mniemanie o sobie, ale nie potrafią tego w żaden konkretny sposób udowodnić.

Jako anegdotę mogę podać historię opowiedzianą mi przez wspólnika, który szukał osoby do pracy w swojej agencji content marketingowej. Chciał kogoś świeżego, dobrze posługującego się językiem polskim. Na skrzynkę wpadło mu podanie od absolwenta dziennikarstwa. W liście motywacyjnym osoba ta zawarła takie piękne zdanie: „Mam na koncie dużą ilość publikacji.” Dla niewtajemniczonych: publikacje są policzalne, a więc mówimy o ich liczbie, nie ilości.

Lepiej jest z programistami

Programistów na rynku przybywa i to jest dobra informacja. Zła jest natomiast taka, że ich wymagania finansowe póki co są niewspółmierne do tego, co potrafią. Niestety, ale polskie uczelnie wciąż wypuszczają ze swoich murów ludzi skupionych na teorii, której nie umieją wykorzystać w praktyce. Z kolei ci naprawdę utalentowani programiści bez trudu znajdują pracę w dużych korporacjach, a na mniejsze agencje reklamowe nawet nie chcą spojrzeć.

Mało ludzi do pracy, ale coraz więcej firm

To bardzo znamienny efekt, który obserwuję już od dłuższego czasu. Jest co najmniej dziwne, że te istniejące agencje mają problem ze znalezieniem pracowników, podczas gdy miesiąc w miesiąc w branży pojawiają się nowe firmy. Nie ma w tym żadnej tajemnicy: te agencje zakładają osoby, które nie znalazły lub nie szukały pracy na etacie. Były za dobre, zbyt ambitne? Niekoniecznie. Po prostu postanowiły znaleźć dla siebie miejsce na rynku w roli przedsiębiorców.

Pytanie: czy takie agencje, które nie mają żadnego doświadczenia, mogą zaoferować klientom coś więcej niż tylko niskie ceny? Wątpię. Z punktu widzenia klienta uznałbym za bardzo niebezpieczny fakt, że moim projektem miałaby się zająć agencja założona przez kogoś, kto nie przepracował choćby roku w innej firmie i nie zdobył tym samym niezbędnych umiejętności praktycznych.

Nie zamierzam siać defetyzmu. Nadal mam przyjemność współpracować z ludźmi, także bardzo młodymi, którzy mają wiele do zaoferowania branży reklamowej, sprawdzają się w niej, chcą się rozwijać. Niepokoi jedynie fakt, że na rynek ławą wkraczają osoby teoretycznie nieźle wykształcone, które niewiele potrafią, a prezentują czasami kosmiczne wymagania płacowe.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie