Każdy przedsiębiorca doskonale zdaje sobie sprawę z tego, iż nie może budować zasięgu marki bez wsparcia ze strony różnego rodzaju działań marketingowych. Możemy je podzielić na dwie duże kategorie: działania płatne i bezpłatne. Do tych drugich zaliczamy marketing organiczny. Nie jest on jeszcze na tyle rozpowszechniony, aby mógł stanowić oczywistą alternatywę dla zwykłej reklamy. Tym bardziej warto w niego już teraz zainwestować i zyskać wyraźną przewagę nad konkurencją, która zainteresuje się marketingiem organicznym dopiero za jakiś czas.
Przeczytaj nasz artykuł, w którym dokładnie wyjaśniamy, czym jest marketing organiczny, jakie są jego narzędzia i czy rzeczywiście można prowadzić takie działania zupełnie za darmo.
Zacznijmy od najprostszej możliwej definicji marketingu organicznego. Jest on opozycją dla wszelkich form płatnej reklamy. W tej strategii chodzi o to, aby docierać do potencjalnych klientów i budować zasięg marki poprzez kreowanie zainteresowania jej ofertą w sposób jak najbardziej naturalny. Potrzeba zakupowa konsumenta ma wynikać nie z tego, że mu ją wmówimy przy pomocy reklamy. On sam musi ją poczuć i we własnym zakresie poszukać rozwiązania swojego problemu, trafiając na ofertę marki wykorzystującej marketing organiczny.
W marketingu organicznym nie możemy korzystać z popularnych formatów reklamy, jak posty sponsorowane na Facebooku, linki w Google Ads, artykuły sponsorowane, reklamy pop-up czy promowane spoty na YouTube. Nietrudno się zatem domyślić, że prowadzenie działań zwiększających zasięg i rozpoznawalność marki przy pomocy marketingu organicznego jest trudniejsze, bardziej czasochłonne i wymagające intelektualnie. Stara maksyma głosi jednak, że największy sukces rodzi się z trudu – doskonale oddaje ona ideę marketingu organicznego.
Marketing organiczny najlepiej sprawdza się w Internecie. W obecnych realiach musimy bazować przede wszystkim na treści. Unikalnej, atrakcyjnej, rozbudowanej, merytorycznej, nieprzesyconej słowami kluczowymi, niemającej znamion zwykłej reklamy. Można tutaj użyć prostego porównania: artykuł sponsorowany to marketing nieorganiczny (płacimy wydawcy za to, że pozwala opublikować artykuł stricte promujący konkretny produkt czy usługę). Z kolei artykuł popularnonaukowy, w którym nawiązanie do marki pojawia się dopiero w stopce, to marketing organiczny.
Mogłoby się wydawać, że marketing organiczny jest zatem kompletnie pozbawiony sensu, bo nie realizuje podstawowego celu kampanii – nie promuje marki. To jednak nie jest do końca prawda. Marka zawsze jest promowana, choć nie zawsze w sposób dosłowny. Marketing organiczny odwołuje się do inteligencji konsumentów, którzy sami potrafią zidentyfikować markę po przeczytaniu wartościowego artykułu, postu na Facebooku czy obejrzeniu angażującego wideo. Wychodzimy tutaj z założenia, że znacznie lepiej jest unikać mówienia konsumentom: „Hej, kup produkt X marki Y, bo jest najlepszy!”, w zamian pozwalając im dojść do takiego wniosku we własnym zakresie.
Do podstawowych narzędzi marketingu organicznego zaliczymy:
Dla wielu przedsiębiorców zaskakująca może być wiadomość, że z pewnością nieświadomie już od dawna wykorzystują marketing organiczny w swoich działaniach promocyjnych. Przykładem może być chociażby prowadzenie fanpage’a na Facebooku (nie mylić z postami sponsorowanymi), blogowanie czy aktualizowanie treści na stronie internetowej w celu poprawienia jej pozycji w Google. To wszystko są przejawy marketingu organicznego.
Najważniejszą zaletą tej strategii jest to, że przynosi ona długofalowe efekty. Z działaniami nieorganicznymi jest taki problem, że mogą one być bardzo efektywne, ale tylko do czasu, aż reklamodawca dysponuje odpowiednim budżetem. Szybki zysk, szybka strata – tak można krótko zdefiniować reklamę online.
Marketing organiczny jest natomiast powolny, co oczywiście może irytować i skutecznie powstrzymuje gros przedsiębiorców przed zainwestowaniem w tę strategię. Pamiętajmy jednak, że wszystkie działania podjęte w ramach marketingu organicznego będą pracować na rzecz marki nie tylko dziś, jutro czy za miesiąc, ale latami. Prawdopodobieństwo, że jakiś konsument za np. 3 lata trafi w wyszukiwarce na link do fajnego artykułu odpowiadającego na jego pytania, jest bardzo wysokie. W ten sposób marka, nie wydając ani złotówki, może pozyskać kolejnego klienta, czerpiąc korzyści z działań podjętych dużo wcześniej.
Można również zaryzykować stwierdzenie, że marketing organiczny powoli przestaje być wyborem i już wkrótce stanie się koniecznością. Dlaczego? Ponieważ konsumenci masowo unikają reklam. Problem adblocków, banner blindness czy zwykłej niechęci do przekazu reklamowego prędzej czy później zmusi marki do zainwestowania w działania, dzięki którym będą mogły dotrzeć do konsumentów w sposób nienachalny, na warunkach, jakie ustalą sami odbiorcy. Te marki, które stawiają na marketing organiczny już dziś, za kilkanaście miesięcy będą wygrane.
Marketing organiczny nie wymaga opłacania miejsc dystrybucji treści i pod tym względem jest znacznie tańszą opcją niż typowa reklama. Nie można go jednak utożsamiać z całkowicie darmową promocją marki. Kluczowy wpływ na efektywność tej strategii ma bowiem wysokojakościowa treść, której stworzenie kosztuje, i to niemało.
Inwestycja w content marketing może stanowić istotną pozycję w budżecie reklamowym przedsiębiorstwa, ale szukanie oszczędności w tym obszarze nie jest najlepszym pomysłem. Konsumenci łakną dobrych, angażujących treści. Promuje je również Google, stąd trzeba sobie zdawać sprawę ze skali inwestycji w marketing organiczny – zwłaszcza w perspektywie wielu miesięcy.