Komentarz Grzegorza Wiśniewskiego, CEO Soluma Group
Branża marketingowa nie była, nie jest i pewnie nigdy nie będzie wzorem cnót wszelakich. Świat reklamy bywa dość brutalny, co – oczywiście w jaskrawy sposób – pokazano w wielu filmach i serialach telewizyjnych. Jest jednak różnica między ostrą rywalizacją o klienta a czynami nieuczciwej konkurencji. Takie przypadki niestety są w naszej branży na porządku dziennym, a te najczęstsze opisuję w moim komentarzu.
Przywłaszczenie sobie czyichś tekstów, elementów graficznych, nawet logotypu, sloganu, nazwy – przykłady takich działań można mnożyć. Kradzież własności intelektualnej jest ogromnym problemem w naszej branży. Pozwalają sobie na to zarówno copywriterzy, jak i graficy czy programiści. Walka z tym procederem nie jest niestety łatwa, choć polskie prawo daje twórcom wiele narzędzi obrony przed kradzieżą ich własności.
Przeczytaj, jak okradziono moją agencję marketingową Soluma Interactive: tutaj
Standardowa wymówka, jakiej używa każda agencja i każdy freelancer przyłapany na kradzieży własności intelektualnej, brzmi: „ale ja się tylko zainspirowałem waszą pracą”. Bądźmy poważni: jest duża różnica między inspiracją a plagiatem. Nie można akceptować bezwstydnego zżynania charakterystycznego dla jakiejś agencji słownictwa i stylu projektowania, a takie sytuacje są niestety normą w branży.
Przykład wyjątkowej perfidii. W sytuacji, gdy szkalowana jest agencja interaktywna, a szkaluje inna firma z branży, mamy do czynienia z klasycznym czynem nieuczciwej konkurencji, co jest przestępstwem ściganym przez prokuraturę.
Tutaj mój apel do wszystkich koleżanek i kolegów po fachu, którzy w ten prostacki sposób próbują zaszkodzić innym markom: nie jesteście anonimowi, a ustalenie, że hejt jest inspirowany przez konkurencyjną firmę, to naprawdę nic trudnego. Zanim więc wynajmiecie studenta do publikowania w sieci obraźliwych komentarzy na temat konkurencji, usiądźcie wygodnie i na spokojnie policzcie, na ile poszkodowani mogą wycenić swoje straty wizerunkowe. Podpowiem: w przypadku agencji średniej wielkości mówimy tutaj o setkach tysięcy złotych.
To prawdziwa zmora naszej branży. Chodzi oczywiście o chwalenie się przed klientami nieswoim portfolio. Coraz częściej spotykam się też z sytuacją, w której różne agencje marketingowe informują na swoich stronach o tym, że pracowały dla klientów XYZ, choć znam właścicieli tych marek i wiem, że to nieprawda.
Tak, zaniżanie cen do nieprzyzwoitego poziomu również jest czynem nieuczciwej konkurencji. Zwłaszcza, jeśli agencja z góry zakłada, że po zdobyciu klienta odkuje się na różnych ukrytych opłatach. Takie działanie bardzo szkodzi całej branży i jest jednym z głównych powodów, dla których agencje marketingowe nie cieszą się w Polsce szczególnym zaufaniem klientów.
Pewnie myślisz, że to są wewnętrzne problemy branży marketingowej, które nie uderzają bezpośrednio w klientów. To nie do końca prawda. Klient, który skorzysta z oferty agencji stosującej czyny nieuczciwej konkurencji, może nieświadomie wpakować się w kłopoty – np. spotkać się z roszczeniem o usunięcie skradzionej własności intelektualnej ze swojej strony www czy z materiałów reklamowych. Narazi go to nie tylko na poważne koszty, ale także straty wizerunkowe.
Wszystko sprowadza się więc do jednego wniosku: zanim nawiążesz współpracę z jakąkolwiek agencją marketingową, dokładnie sprawdź, z kim masz właściwie do czynienia, a podpisując umowę zwróć uwagę, czy agencja zobowiązuje się do przekazania Ci wyłącznie wytworów swojej oryginalnej twórczości.