Ten problem funkcjonuje w branży copywriterskiej od wielu lat i – niestety – przybiera na sile. Jest to efekt pojawienia się na rynku wielu osób oferujących tworzenie treści, które nie mają do tego żadnych predyspozycji. Najczęściej są to uczniowie, studenci, często bezrobotni, którzy usłyszeli, że można nieźle zarobić na pisaniu różnych tekstów dla firm. Jeśli skorzystasz z usług takiej osoby, to z dużą dozą prawdopodobieństwa otrzymasz treść, która jest plagiatem. Jak to sprawdzić? Przeczytaj nasz poradnik.
Szukasz kogoś, kto napisze Ci profesjonalne teksty na stronę www lub poprowadzi blog firmowy. Oferty złożyło 5 firm. Jedna chce za kompleksową obsługę 1000 złotych, druga 800 złotych, trzecia 600 złotych, czwarta 450 złotych, a piąta… 50 złotych. Czy naprawdę masz w sobie tyle odwagi, by wybrać tę ostatnią?
Podejrzanie niska cena usługi copywriterskiej ZAWSZE wynika z jednej z tych trzech rzeczy:
Wierzymy, że jesteś na tyle rozsądnym przedsiębiorcom, by nie dać się skusić absurdalnie niską ceną. Jeśli jednak wychodzisz z założenia, że wszystko co tanie jest też dobre, to spodziewaj się problemów.
To najprostsza metoda ujawnienia plagiatu. Wystarczy, że skopiujesz kilka fragmentów i wkleisz je do wyszukiwarki. Jeśli Google odeśle Cię do konkretnych stron, na których zostały opublikowane bardzo podobne lub wręcz takie same teksty, to wiesz już, że zostałeś oszukany i copywriter po prostu skopiował czyjąś własność. Natychmiast zerwij z nim współpracę i ostrzeż przed nim swoich znajomych.
Co sprytniejsi copywriterzy nieźle się już „wycwanili” i zamiast perfidnie kopiować czyjeś teksty, po prostu mocno się na nich wzorują. Taki plagiat jest trudny do wykrycia, ale można sobie z tym poradzić. Pomyśl, skąd copywriter mógł czerpać inspiracje. Wejdź na strony konkurencyjnych firm i sprawdź, czy aby opublikowane tam teksty nie są łudząco podobne do tych, które zostały Ci dostarczone.
Z prostego powodu: ponieważ to Ty, a nie copywriter, poniesiesz z tego tytułu odpowiedzialność – nawet prawną. Plagiat to po prostu kradzież czyjejś własności intelektualnej, co w polskim prawie jest traktowane jako przestępstwo. Poza tym firma, która ustali, że posługujesz się tekstami skopiowanymi z jej strony, może zgłosić ten fakt Google, co nierzadko kończy się nawet usunięciem witryny „złodzieja” z indeksu. Nie warto więc ryzykować.