Pandemiczny kryzys dobitnie uświadomił nam, że przyszłością sprzedaży jest wyłącznie Internet. Marki, które jeszcze nie zaistniały w sieci i nie stawiały na kampanie e-marketingowe, muszą bardzo szybko nadrobić zaległości, chroniąc się w ten sposób przed skutkami kolejnych kryzysów. Podstawą jest oczywiście profesjonalna strona internetowa, która jednak musi być dobrze widoczna w Google. Temu służy strategia SEO, czy szerzej – pozycjonowania witryny. Teraz jest czas, w którym ponownie uaktywniają się agencje reklamowe i freelancerzy oferujący gruszki na wierzbie, stosujący nieetyczne praktyki SEO. Trzeba na nie bardzo uważać! Jakich działań związanych z pozycjonowaniem strony musisz się wystrzegać?
Ta technika SEO była niezwykle skuteczna jeszcze kilka lat temu, ale obecnie ma coraz mniejsze znaczenie. Dla Google ważniejsza jest jakość linków, a nie ich liczba. Nie ma zatem sensu oszukiwać algorytmu poprzez sztuczne dodawanie setek czy tysięcy odnośników do pozycjonowanej strony internetowej na najsłabszych witrynach zapleczowych. Owszem, obecność linku w dobrych katalogach nie zaszkodzi, ale w pierwszej kolejności trzeba myśleć o tym, aby linki pochodziły z zaufanych stron, na przykład portali informacyjnych czy tematycznych o dobrej reputacji.
Pod tym terminem kryje się działanie na poziomie optymalizacji technicznej (programistycznej) strony internetowej. Mamy tutaj do czynienia z maskowaniem treści „pod roboty”. Celem jest wyświetlanie różnej zawartości witryny robotom wyszukiwarki w taki sposób, aby uznały ją za wartościową. Użytkownicy natomiast tej treści nie widzą. Pozwala to zaoszczędzić na usłudze copywritingu i uniknąć konieczności tworzenia obszernych opisów, artykułów, treści poradnikowych etc. Wystarczy natomiast dodanie tzw. metaznaczników. Jest to metoda kategorycznie zabroniona przez Google, ale nadal wykorzystywana przez niektóre agencje SEO.
Słowa kluczowe są oczywiście podstawą pozycjonowania, ale obecnie używamy ich w sposób wyważony. Dla Google wartościowe są te frazy, które znajdują się w porządnych, merytorycznych tekstach. Nie można też przesadzać z ich liczbą – jeśli algorytm uzna, że zagnieżdżenie słów kluczowych jest nienaturalnie wysokie, są one dosłownie upychane w każdym zdaniu, nagłówku i tytule (w dodatku w wersji nieodmienionej), to strona z pewnością znajdzie się na celowniku Google i może zostać ukarana.
Stara metoda z katalogu Black Hat SEO, która polega na dodawaniu fragmentów tekstu niewidocznych dla użytkownika lub niemal nieczytelnych. Oczywiście główną zawartością takich tekstów są słowa kluczowe. Treść może być ukryta np. w tle strony czy w podpisach elementów graficznych.
To wyjątkowo nieetyczna praktyka, ponieważ nie dość, że polega na oszukiwaniu algorytmu, to jeszcze może sprowadzić problemy na prawowitego właściciela treści. Cały proceder sprowadza się do zwykłej kradzieży tekstów opublikowanych na innej stronie internetowej, zwykle należącej do firmy z tej samej branży. Po wykryciu zduplikowanej treści roboty automatycznie podejmują decyzję o ukaraniu jednej ze stron – i może niestety wypaść na tę, której właściciel w niczym nie zawinił. Dlatego tak ważne jest monitorowanie losów swoich treści w poszukiwaniu przypadków plagiatu.
Obecnie spotyka się je coraz rzadziej, a jeśli już, to najczęściej są publikowane w zakładkach widocznych tylko dla algorytmu. Chodzi tutaj o treści, które tworzy specjalne oprogramowanie, tzw. mieszarka słów kluczowych. Wystarczy tylko podać kilka fraz, na których szczególnie nam zależy, a po chwili otrzymamy gotowy tekst – bezsensowny, pozbawiony jakiejkolwiek wartości, za to skuteczny pod kątem technicznego SEO. Google na szczęście walczy z takimi praktykami.
Mogą być niestety opłakane, ponieważ Google bezwzględnie tępi strony, które korzystają z różnych sztuczek SEO w celu poprawienia pozycji w wyszukiwarce. Jeśli algorytm amerykańskiego giganta uzna, że strona łamie politykę Google, najłagodniejszą karą będzie obniżenie jej rankingu. Gorzej, gdy sytuacja się powtórzy: wtedy trzeba się już liczyć nawet z nałożeniem filtra na stronę (czyli jej czasowym zniknięciem z indeksu), a w najgorszym scenariuszu – trwałym usunięciem z wyników wyszukiwania.
Jak widać stosowanie nieetycznych praktyk SEO, choć na krótką metę może się opłacić, nie jest dobrym rozwiązaniem. Wiemy, że wizja mozolnego, wielomiesięcznego budowania pozycji witryny w wyszukiwarce nie uśmiecha się właścicielom stron, ale innej drogi po prostu nie ma. Pocieszające jest natomiast to, że korzystając z organicznych metod SEO można sobie zagwarantować względnie trwały efekt pozycjonowania, nawet po późniejszym ograniczeniu finansowania kampanii.