Każdy romb jest kwadratem, ale nie każdy kwadrat jest rombem – ta znana ze szkoły zasada świetnie pasuje nam do tytułowego dylematu. Wiele firm trafiających szukających copywritera dopiero po jakimś czasie dowiaduje się, że jest także coś takiego, jak SEO copywriter. Czy obie specjalizacje w jakikolwiek sposób się różnią? I tak i nie. Nawiązując do wspomnianej na początku zasady geometrycznej dobry copywriter może z powodzeniem być SEO copywriterem, ale komuś zajmującemu się tylko SEO trudno będzie podołać wielu zadaniom typowo copywriterskim.
SEO copywriter ma wspierać działania poprawiające pozycję strony w wyszukiwarce i to jego podstawowa rola. Na czym to wsparcie polega? Na dostarczaniu treści pod tzw. zaplecza. Jeszcze do niedawna było tak, że na pozycję strony w głównej mierze wpływały linki prowadzące do niej z innych stron oraz frazy lub słowa kluczowe umieszczane w tekstach publikowanych na innych serwisach, tzw. pressel pages. Te frazy oczywiście musiały odnosić się do strony docelowej, którą miały wspierać w jej wyścigu po wysoką pozycję w Google.
W praktyce tego typu teksty, nazywane potocznie preclami, nie prezentowały żadnej wartości. Wielu wykonawców przy ich „tworzeniu” korzystało z mieszarek, które za nich przygotowywały treści kompletnie pozbawione jakiegokolwiek sensu, jedynie wplatając co jakiś czas frazę kluczową. To działało, ale do czasu. Zmiany wprowadzone przez Google spowodowały, że dziś w pozycjonowaniu liczy się treść wartościowa dla czytelników. Typowy SEO copywriting, który tak źle wpłynął na wizerunek tej profesji, powoli odchodzi w zapomnienie, a raczej ulega znacznej modyfikacji. Na szczęście na lepsze.
Wspomniane w poprzednim akapicie precle w pewnym momencie stały się zmorą Internetu, a łatwość ich przygotowywania sprawiła, że mianem SEO copywritera mógł się określać każdy średnio piśmienny człowiek. Z tego wynikały też stawki, jakie zleceniodawcy płacili za przygotowywanie tych wątpliwej jakości dzieł – na porządku dziennym były ceny w okolicach 50 groszy za 1000 znaków.
Ten trend do dziś odbija się czkawką wszystkim zawodowym copywriterom, którzy wszelkimi sposobami muszą udowadniać klientom, że zasługują na „nieco” lepsze wynagrodzenie i w żadnym wypadku nie naśladują w swojej pracy robotów do przepisywania tekstów. Na szczęście powoli się to wszystko normuje i klienci coraz chętniej godnie płacą za jakość.
Samo pojęcie „copywritera” przez lata również się zmieniało. Pamiętajmy, że zawód ten jest znany chociażby w USA od wczesnych lat 50-tych, kiedy to rodził się tam nowoczesny rynek reklamy. Copywriter zajmował się głównie tworzeniem haseł, sloganów i wymyślaniem nazw. Dziś mało który zawodowiec ogranicza się tylko do tego. Nowoczesny copywriting to całe spektrum zadań, jakie można wykonać przy pomocy słów. Agencje reklamowe oferują więc firmom możliwość przygotowania wpisów na blogi, artykułów sponsorowanych, tekstów do ulotek i materiałów promocyjnych, scenariuszy filmów reklamowych etc. Pole umiejętności copywritera znacznie się poszerzyło. Tego wymaga rynek.
Copywriter może oczywiście z powodzeniem powielić funkcję typowego SEO copywritera, ale zrobi to zgodnie z aktualnym trendem panującym w wyszukiwarce Google. Owszem, dostarczy treści niezbędne do pozycjonowania strony klienta, ale będą to treści wartościowe, merytoryczne, godne uwagi. Słowa i frazy kluczowe nadal mają znaczenie, ale nie tak wielkie, jak jeszcze kilka lat temu. Trend jest jeden: „Content is King”, czyli liczy się treść. I dla wyszukiwarki, i dla czytelników, i dla klientów. Wydawanie pieniędzy na bezwartościową pracę nie ma najmniejszego sensu.